Każde życie jest cudem!
Dziś wspomnienie św. Judy Tadeusza, a więc patrona naszego najmłodszego synka, Tadzia 😊 Z tej okazji postanowiłem napisać kilka słów historii tego młodego człowieka.
Jak niektórzy wiedzą, Tadzio ma dwójkę starszego rodzeństwa, Józia i Terenię. Oboje chorują na Rdzeniowy Zanik Mięśni. Na obecną chwilę nieuleczalną, powodującą krótko mówiąc powolny zanik mięśni, chorobę. Od pewnego momentu otrzymują lek, który ma za zadanie zatrzymać rozwój choroby. W przypadku Tereni zadziałał perfekcyjnie, gdyż otrzymała go w 3. miesiącu życia, jeszcze przed pojawieniem się jakichkolwiek objawów. Obecnie nasza niemalże 4-letnia królewna tańczy, skacze, biega, nie wymaga żadnego wsparcia rehabilitacyjnego. Jeśli chodzi o Józia, porusza się na wózeczku inwalidzkim. W wyniku rozpoczętej terapii, rozwój choroby się zatrzymał, a nasz bohater, dzięki codziennej intensywnej rehabilitacji, robi powolne postępy i się nie poddaje. Józio naprawdę jest prawdziwym bohaterem i twardzielem.
A wracając do Tadzia. Jako rodzicie jesteśmy obciążeni i każde nasze dziecko może odziedziczyć zły gen, powodujący SMA. Może, ale nie musi. Ale ryzyko jest. Od zawsze pragnęliśmy dużej rodziny. Ale w momencie, gdy okazało się, że jesteśmy nosicielami choroby te marzenie nie było już tak oczywiste. A co, jeśli..? To najczęstsze pytanie jakie rodziło się w naszej głowie. Czy powinniśmy być rodzicami, jeśli jest ryzyko choroby? Na szczęście, te wszystkie pytania kierowaliśmy do Boga. Bo z ludźmi było różnie. Niektórzy nas wspierali, inni nic nie mówili, a byli tacy którzy jawnie nas krytykowali, mówili, że jesteśmy nieodpowiedzialni myśląc o kolejnych dzieciach. Ale to w Bogu pokładaliśmy nadzieję. Od Niego czerpaliśmy siły i miłość. Miłość, by bez względu na kolejny wynik genetyczny, przyjąć, pokochać i wychować kolejne dziecko. Bez względu czy będzie zdrowe czy chore, czy będzie biegać czy nie, czy będzie wymagało od nas większej pomocy. Pokochać bezinteresownie, po prostu. Bo każde życie jest cudem. Zaufaliśmy Bogu.
Tadzio Pio urodził się 30 stycznia. Isia po raz kolejny, po 9 miesiącach noszenia pod sercem, złożyła dar z siebie, doświadczyła trudu porodu (tym razem przez cesarskie cięcie) i wydała na świat przepięknego chłopca o czarnych oczach i głębokim spojrzeniu 😀 Czekanie na wynik badań genetycznych nie był najłatwiejszym czasem, ale całkowicie zanurzonym w Bogu, w modlitwie i poście.
I nadszedł dzień wyniku. Usłyszeliśmy to, o co tak bardzo się modliliśmy. Tadzio jest zdrowy. Choroba SMA nigdy się nie rozwinie. Jego zdrowie traktujemy jako dar, jako łaskę. Często o tym zapominamy, ale to że możemy chodzić czy widzieć to ogromna łaska.
A Tadzio, jest olbrzymią radością, nie tylko dla nas, ale też dla innych, nawet dla tych, którzy nam odradzali powiększania rodziny. A szczególnie dla Józia i Tereni, jest ich ukochanym braciszkiem, bez względu na wynik badań genetycznych. Każde życie jest darem. A rodzina to jest siła. I Bóg jest dobry, ale to już na pewno wiecie 😉
Komentarze
Prześlij komentarz